Widzę Cię

Widzę i jestem widziany. Możesz zapytać, co jest takiego wyjątkowego w tym stwierdzeniu? Przecież codziennie patrzymy na siebie. Mijamy się na ulicy, w autobusie, w pracy, domu, wymieniając wiele różnych spojrzeń – ukradkowych, nieśmiałych, zaciekawionych, radosnych… Czy myślisz, że to jak na siebie patrzymy może mieć dla Ciebie znaczenie? 

Opowiem Tobie, jak patrzenie na siebie może być istotne dla Twojego dobrostanu z perspektywy procesów ciała (neurologicznych) oraz znaczenia, jakie temu nadajemy z perspektywy własnych przeżyć i myśli. 

Patrząc na innych, budujesz wiedzę na temat, tego kim jesteś, jaki jest świat wokół Ciebie, jak na Ciebie wpływa i jak Ty wpływasz na niego. Kiedy wymieniasz spojrzenie z drugą osobą, współtworzysz z nim spotkanie. Spojrzenie jest jedną z form odzwierciedlenia – odbicia się w oczach drugiego. 

Teoria koregulacji

Ciekawa w tym kontekście wydaje się koncepcja koregulacji Stephena Porgesa. Według niego patrzenie na siebie jest jedną z form poszukiwania połączenia z drugą osobą. Poczucie bycia połączonym wpływa na Twój układ nerwowy, pozwalając na jego regulację w stronę odprężenia i poczucia bezpieczeństwa, co może przebiegać następująco:

„Widzę twoje oczy, odczytuję Twoje emocje z mimiki twojej twarzy, widzę jak odzwierciedlasz mój uśmiech – daje mi to poczucie zrozumienia, przyjęcia i bezpieczeństwa. Mogę więc odprężyć się.” 

Spojrzenie, jego rodzaj czy mimika mięśni wokół oczu przekazuje wiele kluczowych niewerbalnych sygnałów, które ułatwiają Tobie rozumienie, odczytanie intencji i współodczuwanie. Dzieje się tak na poziomie neurocepcji, a więc autonomicznej reakcji układu nerwowego na drugą osobę i na poziomie świadomego nadawania znaczeń temu, co widzisz. 

Mówiąc językiem Porgesa, koregulujemy się wzjamenie wpływając na swoje układy nerwowe. W wystarczająco dobrym spotkaniu możemy się odprężyć, odpuścić lęki i napięcia. 

Odwrócone spojrzenie

Nie bez powodu mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. Spojrzenia bowiem mogą być różne, a połączenie nie zawsze możliwe. Kiedy w kontakcie z drugą osobą czujesz odprężenie i poczucie łączności, prawdopodobnie znajdujesz się w dwukierunkowej, wymiennej relacji, gdzie następuje spontaniczna wymiana dającego i biorącego – a więc koregulacja. 

Zdarza się jednak, że połączenie, którego naturalnie nieustannie poszukujesz, zostaje przerwane, na przykład gdy druga osoba, gdy mówisz, odwraca głowę lub skupia wzrok na telefonie czy telewizorze. Możesz odczuć to jako nieprzyjemne, niepokojące uczucie. Czasami, mimo kontaktu wzrokowego, możesz odczuwać niespójność lub pomieszanie. 

Również sam możesz przyczyniać się do zerwania połączenie z drugim człowiekiem, gdy izolujesz się od innych lub gdy trudność stanowi dla Ciebie budowanie wymiennych relacji, w których możesz być także biorącym. Brak wzajemnego patrzenia oznacza brak możliwości odzwierciedlenia i potwierdzenia Twojego istnienia. Inaczej mówiąc kontakt z drugim człowiekiem, pozwala Tobie czuć się człowiekiem.

Jestem, bo Ty jesteś

Co ciekawe, w językach bantu w Afryce Południowej istnieje słowo, które oddaje tę zależność. To słowo „ubuntu”, które możemy tłumaczyć jako „jestem, bo ty jesteś” lub „człowiek staje się człowiekiem przez innych ludzi”. Filozofia ubuntu symbolicznie oddaje relacyjną naturę człowieka. 

Pisząc o naturze, mam na myśli również perspektywę neurologiczną, według której dla naszego dobrostanu psychicznego potrzebujemy wystarczająco dobrego kontaktu z innymi. Filozof dialogu Martin Buber pisał, że „człowiek staje się osobą dopiero w relacji do Ty”. Dialog jest bowiem  szczególnym rodzajem spotkania, w którym uznajemy poglądy, przekonania, wartości i odczucia drugiej osoby, a jednocześnie dzielimy się swoimi. W dialogu patrzymy na siebie wzajemnie i doświadczamy wymiany.

Hej, spójrz na mnie!

Nie zawsze jednak możliwy jest dialog, spotkanie z drugą osobą oraz koregulacja układu nerwowego w kierunku poczucia bezpieczeństwa. Świat wokół nas jest przecież skomplikowany, pełen różnych relacji, w tym także takich, które mogą ranić. Kiedy doświadczasz przerwania połączenia z innymi, masz jeszcze możliwość jego przywrócenia. Porges pisze o odpowiedzialności dorosłych w nawoływaniu innych w celu przywrócenia połączenia – „Hej, spójrz na mnie!”, „Odłóż telefon, porozmawiaj ze mną!”, „Co u Ciebie?”. W Gestalcie mówimy o odpowiedzialnym sięganiu po środowisko, aby zaspokoić swoje potrzeby relacyjne.

Nauka spojrzenia

Odpowiedzialnego sięgania uczymy się w pierwszych znaczących relacjach, kiedy jesteśmy jeszcze dziećmi. To wtedy doświadczamy pierwszych połączeń i ich zerwań na poziomie cielesnym i neurologicznym, budując swoją historię znaczeń – często o byciu kochanym lub niekochanym, przyjętym lub porzuconym, wystarczającym lub niewystarczającym. Już od narodzin wzrok opiekuna ma ogromne znaczenie. Wzajemne patrzenie na siebie i niewerbalna wymiana uczą nas o sobie i innych. Sposób, w jaki pierwszy opiekun odzwierciedla nas, wpływa na późniejsze budowanie narracji o sobie i nasze samopoczucie.

Odzwierciedlenie

Patricia A. DeYoung pisze interesująco o odzwierciedleniu. Według niej, rodzic odzwierciedla dziecko poprzez przyjęcie jego słów, wyrażenie zrozumienia spojrzeniem, prostymi słowami, odgłosami, gestami i mimiką. W oczach rodzica dziecko odnajduje potwierdzenie swojego istnienia i znaczenia przeżywanych emocji i myśli – także tych przykrych, trudnych i sprzecznych, związanych z mówieniem „nie” oraz potrzebą wyjątkowości. DeYoung zauważa, że „…konsekwentne pomieszczenie przeżyć drugiej osoby pozwala mu czuć się spójnym i kompletnym mimo złożoności i ambiwalencji jego stanów Ja”.

Kiedy nie jesteś widziany w całości

Jeśli doświadczasz adekwatnego odzwierciedlenia, masz szansę zbudować spójny obraz siebie, potrafić empatyzować i mentalizować w sposób, który sprzyja budowaniu zdrowych relacji. Jeśli jednak reakcje opiekuna są niewłaściwe – brakuje adekwatnego odzwierciedlenia, doznajesz zaniedbania, niedostępności lub przemocy – nie jesteś widziany w całości i z uznaniem tego, jaki jesteś. Trudno wtedy budować kompletny obraz siebie, spójny, uznający zarówno siłę, jak i słabość. Możesz widzieć tylko swoje ograniczenia, traktować je jako porażki, czuć się gorszy, nieadekwatny, głęboko wybrakowany lub przerażony swoimi myślami, popędami czy odczuciami.

Wstyd

DeYoung zwraca uwagę, że wczesnodziecięce zaniedbania w relacji z opiekunem mogą prowadzić do chronicznego poczucia wstydu, które nie opuszcza Cię także w dorosłym życiu. Pisze: „Kiedy jesteśmy najbardziej krusi, nasze poczucie integracji wewnętrznej zależy od emocjonalnego dostrojenia najbliższych, regulacji afektywnej, jaką nam zapewniają. „Rozregulujący inny” to bliska osoba, której relacje sprawiają, że nasze wnętrze rozpada się na kawałki.”

Odbijam się w Twoim spojrzeniu

Jako dorosły możesz wciąż nosić w sobie pierwotną potrzebę odzwierciedlenia – odbicia się w oczach drugiej osoby, która przyjmuje całą Twoją złożoność. Możesz być także szczególnie wrażliwy na momenty zerwania połączenia – odwracanie głowy, nieodwzajemnianie uśmiechu, brak uwagi. Takie momenty mogą przenosić Cię do czasów dzieciństwa, dotykając pierwotnej, niezagojonej rany lub niezaspokojonego pragnienia bycia przyjętym takim, jakim jesteś.

Widziany czy widoczny

Czasami możesz mieć także pragnienie potwierdzenia swojej wyjątkowości, zwłaszcza jeśli nie doświadczyłeś, jak opiekun patrzy na Ciebie z błyskiem w oku, o którym pisał psychoanalityk Heinz Kohut („Glanz im Auge der Mut”). To szczególny rodzaj spojrzenia opiekuna, który ja przeżywam, jako mieszankę uczuć dumy, przyjemności i radości, gdy patrzę na kogoś, kto cieszy się sobą i swoją mocą. Głód takiego spojrzenia może w dorosłości przerodzić się w głód widowni. 

Moja superwizorka określiła to kiedyś jako potrzebę bycia widocznym – oglądanym przez publiczność. Niestety te spojrzenia nie zaspokoją pierwotnej potrzeby bycia widzianym. Bycie widzianym takim, jakim się jest, dotyczy bowiem potrzeby odzwierciedlenia, bliskości i wzajemności relacyjnej. Bycie widocznym natomiast, to bycie oglądanym w jednym wycinku – doskonałości, perfekcyjnego życia, idealnego ciała, najlepszego profesjonalisty – bez wymiany dający i biorący.

Głód spojrzeń

Poszukiwanie uwielbienia i podziwu w oczach innych to głód, którego nie da się nasycić, ponieważ nie ma w nim potrzeby relacyjnej. Może to być echem niechęci opiekunów do poznania dziecka i bycia samemu poznawanym emocjonalnie, we wzajemnej wymianie – tańcu dwojga emocjonalnie zaangażowanych ludzi. Jeśli nigdy nie mogłeś doświadczyć tej wymiany, bliskości, wzajemnego przywiązania, może w Tobie zrodzić się wstyd, który wypełnia tę przestrzeń.

Nasycić się spojrzeniem

Odzwierciedlenie, o którym pisze DeYoung, pokrywa się z założeniami koregulacji Porgesa. Sprzyja ono umocowaniu w świecie i odpowiada pierwotnej potrzebie wzajemnej wymiany w bliskiej relacji – dodam, że na tyle wystarczającej ilości dobrych spojrzeń, abyś mógł się nasycić. W przeciwnym razie głód spojrzeń będzie towarzyszył Ci także w dorosłym życiu, prowadząc do poczucia przerwanego połączenia z innymi i chronicznego wstydu.

Różne spojrzenia

Nie tylko jako dzieci potrzebujemy widzieć i być widzianym przez drugą osobę. Także w dorosłości potrzeba wymiany spojrzeń sprzyja koregulacji, odprężeniu oraz poczuciu przynależności, bycia ważnym i kochanym. Spojrzenia bliskich mogą być różne – długie i przyjemne wzmacniają więź i sprzyjają produkcji oksytocyny, spojrzenia tęskne, w złości, skupione, gdy uczymy się… Istnieją również spojrzenia przekraczające i kontrolujące, wiercące lub przymrużone z nieufności. W naszym języku istnieje wiele zwrotów dotyczących patrzenia na innych, które oddają istotę spojrzeń:

  • Prawda w oczy kole.
  • Strach ma wielkie oczy.
  • Co z oczu, to z serca.
  • Czyste serce przywraca wzrok, oczyszcza oczy. (Anna Kamieńska)
  • Oczy mają wszędzie jeden język. (George Herbert)
  • To, co widzimy, zależy głównie od tego, czego szukamy. (John Lubbock)
  • Jedną z najwspanialszych rzeczy w naturze jest spojrzenie; wykracza poza mowę; jest cielesnym symbolem tożsamości. (Ralph Waldo Emerson)

Kiedy nie patrzysz

Niestety, czasami ograniczasz spojrzenia na innych, izolując się z przeżywanego cierpienia, unikając bliskości, czując chroniczny wstyd lub brak chęci do poznawania innych ludzi. Wydaje się, że współczesne technologie sprzyjają takim wyborom. Z niepokojem obserwuję coraz częstszy obraz spotykań znajomych lub rodzin, podczas których przez dłuższe chwile żadna z osób nie patrzy na siebie, wpatrując się w ekran swojego telefonu. Wygląda, jakby byli razem, a jednak w zupełnie innych miejscach. 

Jaki rodzaj więzi wówczas budują? Obawiam się, że zbyt luźnej aby utrzymać się w kryzysie i być antidotum na poczucie osamotnienia czy utraty nadziei… Odwracając wzrok, odbierasz sobie możliwość regulacji układu nerwowego i zaspokojenia pierwotnej potrzeby relacyjnej. Odbierasz ją również drugiej osobie.

Patrzysz na telefon, nie na mnie

Zjawisko skupiania wzroku na telefonie zamiast na rozmówcy stało się na tyle powszechne i niepokojące, że zyskało swoją nazwę – phubbing, powstałą z połączenia słów telefon i lekceważenie. Choć technologie ułatwiają komunikację, często ma ona jednak jednostronny, niepełny i pozbawiony fizyczności charakter. Wszystko toczy się na wirtualnej scenie, na której występujący pozostaje jednak samotny, pozbawiony bliskiego, fizycznego, umysłowego i duchowego kontaktu. Być może dlatego psycholog społeczny Janusz Czapiński nazywa współczesną cywilizację „cywilizacją osobnych”, a w Japonii mówi się o hikikomori – zaginionym japońskim pokoleniu. To smutne.

Potrzeba kontaktu wzrokowego

Oczywiście, nie chodzi o to, by cały czas utrzymywać kontakt wzrokowy. Potrzebujemy także chwil, kiedy nie patrzymy na innych – podczas zamyślenia, autorefleksji, podziwiania przyrody… a czasem mamy po prostu ochotę, aby wszyscy inni dali nam święty spokój! To zupełnie normalne. Kluczowe jest jednak zrozumienie potrzeby kontaktu wzrokowego i tego, co stoi na przeszkodzie w jej zaspokojeniu oraz świadomość wpływu odwracania wzroku od drugiej osoby. Jak mamy się sobą zaciekawić, jeśli nie patrzymy na siebie wystarczająco długo, by poznanie było możliwe? Jak mamy się odzwierciedlać, jeśli wokół nie ma innych oczu? 


 Inspiracją do napisania powyższego tekstu były koncepcje, które poznałam w książkach:

  • „Teoria poliwagalna”, Stephen W. Porges
  • „Terapia chronicznego wstydu. Perspektywa relacyjna i neurobiologiczna”, Patricia A. DeYoung,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *